Przy okazji omawiania nowych, tegorocznych wersji płyt „Vigil In A Wilderness Of Mirrors” i „Internal Exile” oraz w związku ze zbliżającymi się pożegnalnymi koncertami Fisha w naszym kraju, postanowiliśmy w naszej redakcji, w ramach specjalnego cyklu poświęconego temu szkockiemu artyście, uzupełnić nasz dział z recenzjami o teksty na temat jego albumów studyjnych, które do tej pory nie doczekały się omówienia na naszych łamach.
Dziś o nietypowym wydawnictwie. Wydany pierwotnie 18 stycznia 1993 roku album „Songs From The Mirror” był drugim, i jak się okazało ostatnim, rozpowszechnionym przez wytwórnię Polydor. Płyta „Internal Exile” (1991) nie spełniła jej oczekiwań, co do wielkości sprzedaży. Trasa promująca wydawnictwo zakończyła się koncertem sylwestrowym w Edynburgu nieco ponad 2 miesiące po jego premierze i liczyła zaledwie 36 występów. Niestety Polydor nie chciał zapewnić dalszego wsparcia trasy. Sytuacji nie poprawiła też kłótnia o kolejny singiel z płyty („Something In The Air”), który całkowicie przepadł na listach. Wydawca naciskał na jak najszybszą pracę nad kolejnym krążkiem, ale Fish nie był gotowy. Z sesji do „Internal Exile” nie został żaden materiał, a po różnych perturbacjach związanych z odejściem z EMI, budową studia, wreszcie narodzinami córki i pełną napięcia pracą nad drugim albumem, który ostatecznie nie spełnił oczekiwań, twórcza energia Artysty była całkowicie wyczerpana.
Dodatkowo rok 1992 zaczął się źle, ponieważ w styczniu zmarł jeden z jego najbliższych przyjaciół i menedżer trasy Andy Field, który przegrał długotrwałą walkę z rakiem. Andy był kierownikiem tras koncertowych Marillion, który po odejściu z grupy Fisha postanowił dołączyć do niego.
W tych warunkach jedyną opcją dla wysokiego Szkota była próba zarobienia pieniędzy w małych klubach w Szkocji i północnej Anglii, próbując utrzymać zespół, z którym mógłby pisać. W połowie 1992 r. Fish zdecydował się nazwać kolejny album „Suits”, a inspiracją były jego kontakty z dużym biznesem zarówno w branży muzycznej, jak i poza nią.
Jednak by móc kontynuować prace nad tym projektem wokalista zaproponował Polydorowi wydanie albumu z własnymi interpretacjami cudzych piosenek. Wydawca nie był zachwycony tym pomysłem, podobnie jak menadżer Fisha, John Cavanagh. Doprowadziło to do ich rozstania, a szefostwo Polydoru zaproponowało na to stanowisko Briana Lane'a, znanego ze współpracy z grupami Yes i Asia. Ku zdziwieniu wytwórni, nowy współpracownik poparł wizję swojego podopiecznego co do nagrania płyty z coverami, pozostawiając materiał przygotowywany na album „Suits” jako potencjalny trzeci krążek, który ukazałby się z logiem Polydoru. W przypadku ewentualnego fiaska dalszych rozmów z wytwórnią, Artysta miałby gotowy „produkt”, którym mógłby zainteresować kolejnego wydawcę.
Sam pomysł nagrania coverów nie był niczym nowym. Fish już podczas prac nad następczynią płyty Marillion „Clutching At Straws” chciał, by obok autorskich utworów pojawiły się piosenki zaczerpnięte z cudzego repertuaru. Potem, już podczas trasy solowej rozpoczynał koncerty nagraniem autorstwa The Sensational Alex Harvey Band „Faith Healer”. Z kolei na płycie „Internal Exile” znalazła się (dyskotekowa) przeróbka piosenki „Something In The Air” napisanej przez Speedy’ego Keena, a wylansowanej przez grupę Thunderclap Newman.
Dzięki nowemu menadżerowi Fish poznał gitarzystę Yes, Steve'a Howe’a. Piosenka „Time and a Word” była jedną z ulubionych Steve'a, chociaż została nagrana w 1969 roku, zanim ten dołączył do zespołu. Lane zasugerował, aby Fish i Steve spotkali się i nagrali ją na album z coverami. Gitarzysta zgodził się i przyjechał do studia Funny Farm wczesnym latem 1993 roku. Dla Fisha, jako wielkiego fana Yes, było to spełnienie marzenia, choć ostatecznie, zgodnie z sugestią Briana, utwór nie pojawił się na płycie aż do czasu rededycji w późniejszych latach.
Tytuł „Songs From The Mirror” został zainspirowany starą garderobą, która znajdowała się w domu rodzinnym Fisha przy Glebe Street w Dalkeith. Po szkole włączał swoje ulubione piosenki i, trzymając drewniany drążek, którym otwierał właz na strych, udawał, że ma statyw mikrofonowy i śpiewał entuzjastycznie do lustra w garderobie. To były pierwsze wspomnienia jego aspiracji do bycia gwiazdą rocka.
Jest to jedyny studyjny album Artysty, do którego okładki nie stworzył Mark Wilkinson. Wykorzystano obraz „The Guddler”, który narysował Keith McIntyre, prywatnie szwagier Johna Cavanagha, a także przyjaciel Fisha. Ten wyjaśnił mu, że rysunek przedstawia chłopca „łaskoczącego” pstrąga z brzegu rzeki, co symbolizuje kogoś przechodzącego ekscytujące, tajemnicze i zmieniające życie doświadczenie. Fish mógł odnieść to do sytuacji, gdy odkrywał muzykę wiele lat wcześniej przed lustrem w garderobie. W 1992 roku poczuł się oderwany od tej magii, która wciągnęła go do branży muzycznej i napędzała go w początkach współpracy z Marillion. Chciał wrócić do tych przeżyć i czuł, że ponowne odtworzenie niektórych z piosenek z lat młodości rozpali jego miłość do muzyki, która została wystawiona na ciężką próbę przez doświadczenia związane z odejściem zarówno z EMI, jak i z jego poprzedniego zespołu.
Producentem „Songs from the Mirror” był James Cassidy, który równolegle pracował przy „Suits”. Fish poznał Jamesa w 1991 roku, śpiewając w projekcie Jeffa Wayne'a „Spartacus”, przy którym ten był pełnoetatowym inżynierem dźwięku. Pozostawali w kontakcie i po ukończeniu „Spartacusa” Fish zaproponował Jamesowi pracę jako inżynier dźwięku/producent w Funny Farm Studio.
W pracy nad wyborem utworów i ich rejestracją Derekowi towarzyszyli gitarzyści Robin Boult i Frank Usher, klawiszowiec Foss Patterson, basista David Paton oraz perkusista Kevin Wilkinson. W chórkach wokalistę wsparli Boult, Paton, Patterson oraz Danny Campbell, Lorna Bannon i Jackie Bird.
Zwiastunem płyty był minialbum „Never Mind The Bullocks” (tytuł był żartobliwym nawiązaniem do „Never Mind the Bollocks” Sex Pistols), z nową interpretacją utworu „Hold Your Head Up” z repertuaru grupy Argent, jako wiodącym nagraniem, do którego powstał teledysk. Niestety ani on ani radiowa (słaba) promocja nie pomogły krążkowi, który dotarł zaledwie do 75. pozycji na brytyjskiej liście przebojów. Jego repertuar uzupełniły przeróbki utworów „Question” The Moody Blues (na 7-calowym i kasetowym singlu) oraz dodatkowo „Five Years” z repertuaru Davida Bowiego (na kompaktowej EP-ce).
Mimo klapy małej płytki, w listopadzie 1992 roku nie było wątpliwości, że Fish nie był jeszcze przygotowany na projekt autorskiego albumu, a „Songs from the Mirror” był już w pełni nagrany. Polydor miał wybór, czy wydać album, czy nie i czekać na oryginalne dzieło. Ostatecznie pomysł Fisha wygrał i płyta ukazała się w styczniu 1993 roku na płycie kompaktowej, winylu oraz kasecie magnetofonowej.
Oprócz wspomnianych trzech nagrań z minialbumu na płycie znalazły się utwory z repertuaru The Sensational Alex Harvey Band („Boston Tea Party”), Pink Floyd („Fearless”), The Kinks („Apeman”), Genesis („I Know What I Like (In Your Wardrobe)”), Sandy Denny („Solo”) oraz T. Rex („Jeepster”). Singiel z tą ostatnią piosenką był pierwszą płytką, którą mały Derek zakupił, tym bardziej dziwi fakt, że na wznowieniu wydanym w 1998 roku przez Roadrunner Records została ona pominięta. Ogólnie Fish podszedł z szacunkiem do nagrywanych utworów i zaproponował wersje niespecjalnie odbiegające od oryginałów, może nawet zbyt zachowawcze. Oczywiście pojawiają się smaczki, jak choćby w „Fearless” gdzie na finał zamiast pieśni „You Never Walk Alone” słyszymy szkocki „Geezabun” a do tego świetny żeński wokal w końcówce, który też świetnie sprawdza się choćby w przeboju Genesis. Na pewno zaletą tego wydawnictwa jest natomiast to, że mimo różnych autorów, całość brzmi spójnie. Jest to niewątpliwie zasługa zgrania ze sobą zespołu, który miał za sobą sporą liczbę wspólnych występów.
Krążek osiągnął 46. miejsce na listach przebojów w Wielkiej Brytanii, ale lepiej poradził sobie w Europie, docierając do 16. miejsca w Holandii, 22. w Szwajcarii i 44. w Niemczech. Niestety zebrał też, delikatnie ujmując, słabe recenzje w Wielkiej Brytanii. Jak na ironię, trasa promująca krążek była jedną z najlepszych w karierze Szkota, prawie dwa razy dłuższa niż „Internal Exile Tour”. Ponadto nagrany podczas koncertu w Utrechcie, 17 marca 1993 roku album „Sushi” do tej pory jest jednym z najciekawszych wydawnictw „live” Fisha, głównie za sprawą żywiołowo reagującej publiczności, która tego wieczoru stała się siódmym członkiem zespołu. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że właśnie tej nocy dowiedział się on, że wytwórnia Polydor ostatecznie zrezygnowała z dalszej współpracy, zaledwie dwa miesiące po wydaniu „Songs From The Mirror”.
Na wydanej w 1998 roku przez Roadrunner Records zremasterowanej wersji albumu doszło do zmian w trackliście. Zabrakło na niej, o czym wspominałem wcześniej, nagrania „Jeepster”, a zamiast niego pojawił się owoc współpracy z gitarzystą Yes, czyli „Time And A Word” oraz utwór z repertuaru The Who „The Seeker”. Szczególnie pierwszy z nich jest wartością dodaną (dzięki udziałowi Steve’a Howe’a), choć podobnie jak reszta materiału nie odbiega on zbytnio od oryginału.
Najpełniejszą edycją jest ta wydana w 2017 przez Chocolate Frog Records w ramach serii „The Remasters”. Zawiera ona wszystkie nagrania wymienione powyżej oraz, nagraną w 2003 roku pieśń „Caledonia” autorstwa Dougie MacCleana, która najbardziej znana jest z interpretacji Frankie Millera. Ukazała się ona wcześniej na płycie z piosenkami z repertuaru tego szkockiego muzyka, a potem także na zestawie „Bouilabaisse: The Best Of Fish” wydanym w 2005 roku przez wytwórnię Snapper. W nagraniu Fishowi towarzyszyli członkowie The Sensational Alex Harvey Band (Ted McKenna, Zal Cleminson, Hugh McKenna), gitarzysta Brian Robertson, Szkocka Orkiestra Symfoniczna BBC oraz wokalistka Mary Kiani i chór.
Na drugim dysku otrzymujemy wersje demo utworów „I Know What I Like” i „The Seeker”, nagraną ponownie na płytę „Yin” (1995) piosenkę „Boston Tea Party” z udziałem muzyków The Sensational Alex Harvey Band oraz rejestracje koncertowe, w tym aż pięć z zestawu „Sushi”. Znalazło się tu także miejsce na ciekawe wykonanie „Something In The Air” (niestety słabej jakości) z 1992 roku, akustyczne wersje „Jeepster” (z 1994 roku) i „Solo” (z Krakowa, z 1995 roku), a także ciekawą interpretację utworu The Doors „Roadhouse Blues” i zarejestrowaną na festiwalu NearFest w 2008 roku kolejną pieśń The Sensational Alex Harvey Band, „Faith Healer”.
Zestaw uzupełnia płyta DVD, na której znajdują się wspomnienia Fisha związane z pracą nad płytą, pięć nagrań koncertowych z płyty „Sushi” w wersji z obrazem (nienajlepszej jakości), teledysk do „Hold Your Head Up” oraz zarejestrowane na Cropedy Festival w 2015 roku wykonanie utworu „Solo” z towarzyszeniem muzyków Fairport Convention.
Trzeci solowy album Szkota bez wątpienia jest jego najmniej inspirującym wydawnictwem. Przez wielu jest traktowany jako typowa zapchajdziura, która miała wypełnić kontrakt z Polydorem. Mimo wszystko jest to trochę niesprawiedliwa ocena, bo jeśli odrzucimy uprzedzenia i wsłuchamy się w zawartość krążka, to doświadczymy całkiem przyjemnych doznań. Płyta „Songs From The Mirror” ma jeszcze jedną zaletę – dzięki pracy nad nią Fish powrócił na właściwe twórcze ścieżki, co zaowocowało albumem „Suits”. Ale o nim już w kolejnym tekście…