Jeśli kto pamięta ostatni album Fisha “Fellini Days”, to zadam pytanie: kto skomponował całą zamieszczona na nim muzykę? Jeśli ktoś widział ubiegłoroczne koncerty Fisha w naszym kraju, to kto grał w jego zespole na gitarze? To właśnie John Wesley – amerykański muzyk, który po raz pierwszy dał poznać się muzycznemu światu koncertując z grupą Marillion na trasie „Brave Tour”. I nawet na pierwszej solowej płycie Wesleya „Under The Red And White Sky” (1994) gościnnie wystapili Mark Kelly, Ian Mosley i Steve Rothery. Potem Wesley nagrał jeszcze album „The Emperor Falls” (1998), no i teraz mamy okazję zapoznać się jego najnowszymi kompozycjami. Brzmią one mniej więcej tak, jak wszystkie poprzednie propozycje Johna. Dużo tu gitarowych ballad opartych na prostych, acz melodyjnych akordach. Nie jest to jednak zwykłe akustyczne granie, choć w muzyce Wesleya, to właśnie gitara i głos odgrywają najważniejszą rolę. Cały czas słyszymy tu jednak tradycyjny zestaw instrumentalny, niekiedy wzbogacony dodatkowo o wysublimowane brzmienie skrzypiec („Chasing Monsters”, „Velvet Dreams”), czy mandoliny („Trip And Fall”). Niezła to płyta, doskonała na długie, zimowe wieczory, pełna ciepłego klimatu i nostalgicznego nastroju. I jeszcze jedno: o przynależności Wesleya do marillionowskiej rodziny świadczy fakt, że autorem okładki jego najnowszej płyty jest nadworny grafik Marillionu Mark Wilkinson. Inna rzecz, że wygląda ona niemal identycznie, jak okładka ostatniego albumu Fisha.
Wesley, John - Chasing Monsters
, Artur Chachlowski