Quantum to formacja utworzona przez muzyków mających za sobą muzyczną przeszłość we francuskich grupach rockowych Ultime Atome i Lapsus Lingua: Franck Foussard (k), Simon Tardif (dr), Thierry Locatelli (g), Bruno Vente (bg) i Jean-Marc Tesorio (v).
Na swoim debiutanckim krążku zatytułowanym „Les Temps Oublies” („Zapomniane czasy”) wydanym przez firmę Musea panowie sięgają po może niezbyt odległe, ale po części, zgodnie z tytułem, zapomniane czasy, kiedy o sile francuskiej sceny muzycznej decydowały grupy pokroju Ange, Mona Lisa czy Arrakeen. Quantum nawiązuje do dobrych tradycji francuskiej szkoły progresywnego rocka, z jednej strony podkreślając walor ojczystych cech tego gatunku (wszystkie utwory wypełniające program płyty wykonywane są po francusku), a z drugiej – wpisuje się w nowoczesną konwencję naznaczoną teatralnym śpiewem, częstymi „dialogami” pomiędzy gitarami, a instrumentami klawiszowymi oraz, niejednokrotnie, niezwykle pompatycznym brzmieniem.
W efekcie debiutancki album grupy Quantum to trwająca trzy kwadranse kolekcja 9 utworów, których słucha się ze sporym zaciekawieniem. Nie wyróżnia się ona jednakowoż na tle większości neoprogresywnych produkcji znad Sekwany, a tym samym nie wróżę raczej grupie Quantum większych sukcesów poza granicami jej ojczyzny.
Niemniej są na tej płycie fragmenty, na które warto zwrócić uwagę. Zaliczyłbym do nich rozpoczynający całość utwór "Images D’Enfance” („Obrazki z dzieciństwa”), przepełniony niezwykłą wręcz ilością solówek zagranych na instrumentach klawiszowych „Presage”, a także wielowątkowy, wykorzystujący klasyczne brzmienie klawesynu utwór „Feerique Utopie”. Ponadto wyróżniają się też dwie instrumentalne miniaturki. Jedna gitarowa: „Court Terme”, a druga fortepianowa: „Impressions Fugaces”. Ta druga w romantyczny sposób wieńczy to wydawnictwo.
„Les Temps Oublies” to album niewybijający się znacząco ponad przeciętność. Ale jako płytowy debiut budzi nadzieje na przyszłość. Wydaje mi się jednak, że aby odnieść jakiś sukces w świecie zdominowanym przez anglosaskie produkcje, kolejne dzieło Francuzów musiałoby zawierać o wiele więcej pozytywnie zaskakujących elementów. Takich, które wyróżniałyby go na tle setek innych płyt z prog rockiem, jakie każdego roku ukazują się an rynku. Album „Les Temps Oublies” niestety takich elementów nie zawiera zbyt wiele.