Przyznam szczerze, że przeleżał mi się ten album na półce i tak naprawdę sam nie wiem, dlaczego dopiero teraz wziąłem się za recenzowanie tego wydawnictwa. Wszak płyta „Knowledge” amerykańskiej formacji After The Fall to rzecz wydana w 2005 roku. A więc wcale nie nowa. To bodaj czwarty album w dorobku grupy (dwa z nich „In A Safe Place” z 1997r. i „Before” z 1998r., stoją u mnie na półce i pamiętam jak swego czasu dość regularnie przysłuchiwałem się zawartej na nich muzyce), która upodobała sobie bardzo długie formy muzyczne. Nie dość, że „Knowledge” to płyta upakowana muzyką po maksimum (czas trwania: 78 minut), to na jej program składają się aż trzy dwudziestominutowe suity poprzedzielane trzema innymi, nieco krótszymi, utworami.
Grupę After The Fall tworzy 4 ludzi: Ken Archer (jak dla mnie to centralna postać w zespole) gra na instrumentach klawiszowych, Mark Alden Benson – śpiewa i gra na gitarach, Jeff Brewer – na basie, oraz Rich Kornacki – na perkusji. Grają wspólnie od wielu lat, a ich produkcje idą zdecydowanie w kierunku monumentalnego prog rocka z mocno wyeksponowanymi partiami klawiszy i gitar, z rozbudowanymi harmoniami wokalnymi (najlepiej słychać to w akustycznej, bardzo amerykańskiej w swoim stylu, balladzie pt. „Between Images Flesh And Shadows” oraz w nagraniu „Precariously Poised On The Precipice Of Pandemonium”. Ten drugi to taki lekko zwariowany kawałek zahaczający o jazz rockowe terytoria z partiami wokalnymi nawiązującymi do kompozycji „Gibberish” Spock’s Beard. Pamiętacie ją?)
Dużo jest w muzyce After The Fall partii akustycznych (najlepszym tego przykładem jest ośmiominutowa, w pełni akustyczna piosenka „The Call”). W brzmieniu After The Fall pojawiają się też elementy muzyki fusion (we wspomnianym już „Precariously Poised…”), ale są to zaledwie śladowe ilości na tle pełnokrwistych progresywno-rockowych suit, które są prawdziwą solą tego wydawnictwa. Zespół potrafi doskonale operować kontrastami (akustyczne vs mocno rockowe brzmienia, liryczne momenty vs dźwiękowe galopady, długie partie instrumentalne vs chwytliwe fragmenty mające znamiona melodyjnych refrenów). Wszystko to odbywa się w ramach dość dobrze skrojonych i nie mających w ogóle śladów sztucznego posklejania na siłę, wieloczęściowych kompozycji. Układają się one w 3 podstawowe na płycie filary.
O ile rozpoczynająca płytę „Knowledge” suita „Came The Healer” jako całość (choć ma niezłe momenty) raczej nie porusza, to już kończąca album kompozycja „Ode To Man” jest dziełem pod każdym względem pierwszorzędnym. Największe jednak wrażenie robi umieszczona w środku płyty suita „Motherland”. Utwór ten budzi szacunek i zachwyca niecodzienną feerią przepięknych klimatów tryskających co chwilę niczym gejzer. Mamy tu fenomenalną partię instrumentalną utrzymaną w stylu, którego nie powstydziliby się panowie Rick Wakeman i Keith Emerson, mamy doskonały, narastający z minuty na minutę, nastrój, mamy wreszcie monumentalny i podniosły finał z chórami oraz kaskadą dźwięków, które aż przeszywają na wskroś.
Spytacie pewnie w jakich rejonach stylistycznych usytuowałbym muzykę grupy After The Fall? Generalnie rzec biorąc, atmosfera, jaka panuje na płycie „Knowledge”, nawiązuje jednoznacznie do starych dobrych lat 70. (choć może nie aż do tego stopnia, co na popularnej ostatnio płycie „The Weirding” grupy Astra), a z konkretnych wykonawców, wymieniłbym Yes, po części (głównie w dynamicznych fragmentach instrumentalnych) trio Emerson, Lake And Palmer, a także - już z bardziej współczesnej szuflady – formację Glass Hammer.
Czas na podsumowanie. Od razu zaznaczę, że płyta „Knowledge” to nie rzecz z najwyższej art rockowej półki. Gdyby tak było, z pewnością od 5 lat świat huczałby o fenomenie muzyki wypełniającej ten album. A wcale tak się nie dzieje. Ale z drugiej jednak strony, After The Fall jest zespołem naprawdę wiedzącym o co chodzi w prog rockowym graniu, nie kierującym się żadnymi modami, nie schlebiającym na siłę gustom krytyki, a naprawdę w fantastyczny sposób kultywującym dobre tradycje artystycznego rocka. Jestem pewien, ze gdyby album ten trafił w ręce prężnego dystrybutora, o grupie After Fall byłoby głośno w całym prog rockowym światku. Dlatego też pomimo grubej warstwy kurzu, która pokryła plastikowe pudełeczko, postanowiłem opisać ten album, by wiedza o tej ciekawej muzyce nie przemknęła niezauważenie gdzieś obok nas.