Galahad - Following Ghosts-Expanded Edition

Artur Chachlowski

W zamieszczonej jakiś czas temu na naszych małoleksykonowych łamach recenzji płyty „Following Ghosts” grupy Galahad, wiedząc już o tym, że zespół pracuje nad rozszerzoną wersją tego wydawnictwa, napisałem tak: „Po ponad 20 latach od premiery „Following Ghosts” Galahad postanowił powrócić do tego albumu. Aktualnie w przygotowaniu jest trzypłytowe wydawnictwo, które składać się będzie z: oryginalnej płyty (CD1), materiału, który ujrzał już światło dzienne w 1999 roku jako „De-Constructing Ghosts będącego zbiorem elektronicznych remiksów i niewykorzystanej muzyki zarejestrowanej podczas pracy nad albumem „Following Ghosts” (CD3), a także – co zapewne będzie największą atrakcją tego wydawnictwa – nagranego na nowo całego programu tej płyty zatytułowanego „Alternative Ghosts 2019 (CD2)”.

Z ogromną radością donoszę, że zapowiadane wydawnictwo już jest. Dotarło ono do mnie prosto z macierzystej wytwórni płytowej grupy Galahad – Avalon Records. Rozkładany na cztery części digipak, gruby grzbiet, szata graficzna nawiązująca do oryginalnej okładki, a w środku wielostronicowa książeczka z dodatkowymi informacjami, wywiadami, fotografiami, etc. W jej wnętrzu znajdziemy przedruk rozdziału książki „One For The Record” Andrew Wilda opisującego okres pracy nad płytą „Following Ghosts”, fragmenty recenzji opublikowanych w magazynach „Feedback”, „Classic Rock Society” i „New Horizons”, reminiscencje na temat tego wydawnictwa czołowych fachowców od brytyjskiego prog rocka (m.in. Martina Hudsona, znanego z naszych łamów Keva Rowlanda oraz… niżej podpisanego), wywiad z Sarą Bolter, która występowała na płycie „Following Ghosts” jeszcze jako Sarah Quilter, wspomnienie na temat sesji „De-Constructing Ghosts” głównego producenta Simona Ordera (aka Liminal Drifter aka Dub Rumble), a na okładce digipaka obszerne słowa wstępne autorstwa Deana Bakera, dla którego „Following Ghosts” był pierwszym efektem pracy z Galahadem, oraz lidera formacji, Stuarta Nicholsona. A oprócz tego jeszcze szczegółowe informacje dotyczące oryginalnych nagrań oraz sesji, które zaowocowały wspomnianym już krążkiem nr 2 – „Alternative Ghosts”. Tyle z grubsza o materiale do czytania.

A co z muzyką?

Krążek nr 1, a więc oryginalny materiał wypełniający album „Following Ghosts” został w 2018 roku skonwertowany z analogowych taśm na format cyfrowy przez Martina Nichola, a całość na nowo zmiksował i poddał nowemu masteringowi Karl Groom w Thin Ice Studios. Album zyskał na dynamice, a dźwięk stał się jeszcze bardziej selektywny. Po 22 latach materiał ten brzmi równie wspaniale, a kto wie czy nie jeszcze wspanialej jak wtedy, gdy „Following Ghosts” zapoczątkował nowy muzyczny rozdział w historii grupy Galahad. Odejście od klasycznie neoprogresywnych brzmień oraz wpuszczenie w muzykę zespołu potężnej dawki sampli i przeróżnych elektronicznych przeszkadzajek okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Gra panów Spencera Luckmana (dr), Neila Peppera (bg), Roya Keywortha (g) oraz wtedy nowicjusza w tym gronie, Deana Bakera (k) to prawdziwe mistrzostwo świata, a forma wokalna Stuarta Nicholsona była po prostu najwyższych lotów. Nic dziwnego, że przez wielu fanów album ten jest wciąż uważany za szczytowe osiągnięcie zespołu, na którym znaleźć można momenty liryczne, dynamiczne, pełne epickiego patosu, przepełnione elektroniką, ale też i akustycznym minimalizmem. Wszystko tu idealnie ze sobą współgra i sąsiaduje. To dzieło piękne, dojrzałe, przemyślane i skończone. Płyta-marzenie! Jej zremasterowane wznowienie wydaje się jednoznacznie potwierdzać tę tezę.

Krążek nr 2, ”Alternative Ghosts”, jest o 10 minut krótszy od oryginału (największemu odchudzeniu poddano w nowym miksie skróconą aż o 5 minut kompozycję „Bug Eye”, znacznemu skróceniu uległo też finałowe nagranie „Shine”), z tymi samymi, lecz subtelnie inaczej brzmiącymi utworami niż w wersji z 1998 roku. Już bez pamiętnej zapowiedzi otwierającej album, w której Kate Jenner prosi, żeby „podkręcić na 11”, z nieco inaczej rozłożonymi akcentami, z obficie podokładanymi samplami, nieco inaczej wykonanymi poszczególnymi utworami (większość z nich, pozwólcie, że aby nie zepsuć zabawy w rozszyfrowywanie niuansów nie wymienię poszczególnych tytułów, nabrała całkowicie nowego wymiaru), w kilku miejscach aż roi się od niespodzianek (nieco gotycki charakter ‘nowego’ „Bug Eye”, nieomal Bondowy orkiestrowy rozmach w „Perfection Personified”, mocno ‘przemeblowany’ układ kompozycji „Shine”, etc.)… Wszystko to zagrane we współczesnym składzie: Stuart Nicholson (śpiew), Spencer Luckman (perkusja), Dean Baker (instrumenty klawiszowe), Lee Abraham (gitary), Mark Spencer (gitara basowa, orkiestracje) oraz grająca na fletach, saksofonach i udzielająca się w chórkach Sarah Bolter (z domu Quilter).

Jak się okazuje te alternatywne wersje utworów zostały nagrane w rożnych studiach w okresie od 2014 do 2018 roku. Stąd na przykład w utworze „Karma For One” na basie gra Tim Ashton, a aktualny wielki nieobecny Roy Keyworth pojawia się aż w trzech miejscach: w „Bug Eye”, „Karma For One” i w „Ocean Blue”. Jeszcze większą niespodzianką wydają się gościnne występy Karla Grooma grającego na akustycznej gitarze w „Shine” i w „Easier Said Than Done”. Zresztą niespodzianek (wyłącznie przyjemnych) jest na tym krążku bez liku. Jak zatem podsumować tę ‘alternatywną’ współczesną wersję „Following Ghosts”? Najkrócej powiem tak: jest ona powalająca. W kilku miejscach nabiera ona wyjątkowej mocy, a ogólnie słucha się jej wyśmienicie, z ogromną radością odkrywa się mniej lub bardziej subtelne różnice w stosunku do oryginału, a godzina spędzona z tym krążkiem jest jedną wielką autentyczną ucztą dla uszu…

I wreszcie krążek nr 3, zatytułowany „De-Constructing Ghosts (2019 Re-master)”, z nowym masteringiem (dokonanym także przez Karla Grooma), chyba najbardziej zadziwiający i zaskakujący album w całej dyskografii Galahadu (choć pamiętajmy, że wydany pierwotnie pod szyldem ‘Galahad Electric Company’) - zestaw piętnastu tematów, remiksów oraz niewykorzystanego i mocno osadzonego w zelektronizowanej stylistyce materiału (często skomponowanego przy współpracy z zewnętrznymi DJ-ami, czy jak to się jeszcze wtedy mówiło: producentami), skompilowanego w 1999 roku w jedną 74-minutową suitę przez Neila Peppera i Stuarta Nicholsona. Każdy element tej muzycznej układanki zawiera muzykę oraz partie wokalne z albumu „Following Ghosts”, lecz są one jedynie zaczynkiem, czasem osnową, a czasem tylko kanwą, na bazie której specjaliści od muzyki użytkowej „zdekonstruowali” galahadowe kompozycje nadając im dyskotekowego sznytu i opakowując je w elementy synth-popu, a nawet trip-hopu (choć wtedy, ponad 20 lat temu, nikt tych muzycznych eksperymentów tak jeszcze nie nazywał) i dodatkowo podbili je motorycznym bitem odmierzającym transowy rytm.

W efekcie trzymamy w ręku prawdziwe płytowe cacuszko dumnie zatytułowane „Following Ghosts – Expanded Edition”. Trzy płyty będące trzema różnymi spojrzeniami na ten sam materiał. Trzy płyty rzucające światło na album „Following Ghosts” jakby z trzech różnych perspektyw. Trzy wspaniałe krążki, z których każdy brzmi inaczej i jest na swój sposób materiałem perfekcyjnym w swojej kategorii. Oczywiście, z punktu widzenia oddanych fanów znających na pamięć dorobek Galahadu, najwięcej radości będzie przy słuchaniu krążka nr 2. Te alternatywne wersje doskonale znanych kompozycji, a przede wszystkim odkrywanie w nich nowych elementów, nowych smaczków i zgadywanie co też zmieniło się w stosunku do wersji oryginalnych sprawi każdemu słuchaczowi wielką frajdę.

Jestem ogromnie ciekaw jak dzisiaj zostałby przyjęty materiał wypełniający krążek „Alternative Ghosts”, gdyby nikt nie słyszał o istnieniu jego starszej o 22 lata wersji? Czy też spotkałby się z tak entuzjastycznym przyjęciem jak oryginalny album? Czy też byłby nazwany „nowym początkiem” Galahadu? Wydaje mi się, że jednak nie. Kolejne, wydane w trakcie dwóch ostatnich dekad, płyty brytyjskiego zespołu jednoznacznie pokazały w jakim kierunku konsekwentnie podążał on na swojej drodze artystycznej i o ile oryginalny „Following Ghosts” był w 1998 roku prawdziwym przełomem dla grupy Galahad, to jego współczesna alternatywna wersja staje się konsekwencją raz obranej drogi i w pewnym sensie stanowi co najwyżej ciekawostkę. Inna sprawa, że ciekawostkę z dużym znakiem jakości, której słucha się z przeogromną przyjemnością.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!