Amarok - Hero

Artur Chachlowski

Amarok - projekt, któremu w 1999 roku dał życie multiinstrumentalista i wokalista Michał Wojtas. To artysta zainspirowany twórczością Mike'a Oldfielda i Pink Floyd, mający w swoim niemałym już dorobku kilka znaczących płyt, a także bliską współpracę z takimi tuzami sceny progresywnej, jak Colin Bass (Camel) i Mariusz Duda (Riverside, Lunatic Soul).

Amarok powrócił właśnie z nowym albumem będącym swoistą kontynuacją wydanej w 2017 roku płyty „Hunt” (wydany dwa lata temu „The Storm” miał nieco inny charakter i był dźwiękową ilustracją spektaklu tańca współczesnego Jamesa Wiltona). Na albumie zatytułowanym „Hero” do Michała Wojtasa i Marty Wojtas dołączyli ich starzy znajomi – Kornel Popławski gitara basowa, skrzypce, syntezatory) i Konrad Zieliński (perkusja). I efekt jest znakomity!

Podobnie jak na wspomnianym albumie „Hunt”, mamy tutaj charakterystyczne dla zespołu połączenie rocka progresywnego z folkiem i ambientem okraszone przepiękną, choć subtelną, gitarową wirtuozerią. Warstwie dźwiękowej nie brak egzotyczności, bowiem w utworach można usłyszeć także instrumenty rzadziej spotykane w muzyce rockowej, np. skrzypce, theremin, gong wietrzny, djembe, harmonium, flet czy… kije deszczowe.

Wszystkie utwory (śpiewane są po angielsku) posiadają bogatą warstwę liryczną, w których teksty nawiązują do postępującej cyfryzacji naszego życia i opisują niepewne miejsce człowieka w przyszłości. O tym opowiada otwierające płytę bardzo udane nagranie „It’s Not The End”. Wyraźnie pobrzmiewają w nim echa Riverside i Złodzieja Ananasów. Pojawiający się zaraz po nim utwór „Surreal” wiesza poprzeczkę jeszcze wyżej. Ambientowym dźwiękom towarzyszą złowrogo brzmiące trąby, a w pewnym momencie tempo staje się żywsze, instrumentarium jeszcze bogatsze, a brzmienie pełniejsze. Po tych dwóch pierwszych utworach wiemy już, że mamy do czynienia z albumem dobrym, a nawet bardzo dobrym. W tym przeświadczeniu podtrzymuje nas kompozycja „Hail! Hail! AI”. A w niej mamy już o wiele więcej elektroniki, podbitego przestrzennym beatem rytmu i swoistego muzycznego zakręcenia w postaci delikatnych orientalizmów dobywających się z elektrycznych skrzypiec.

„The Orb” to bardzo spokojna piosenka z cudowną, niemalże sielankową linią melodyczną. Od samego początku stała się moją ulubioną w tym zestawie. Można zakochać się w tym wokalnym dwugłosie Michała i Marty, a pojawiająca się pod koniec gitarowa solówka – palce lizać i brawo bić!!! Swoje należne miejsce na płycie znajdują także ciekawe instrumentalne fragmenty przywodzące na myśl muzykę filmową, niejednokrotnie stylem odpowiadające obrazom z „Wojny Światów” H.G. Wellsa. Dobrym tego przykładem jest osadzona w industrialnym synth popie kompozycja zatytułowana „The Dark Parade”. Jak słusznie sugeruje tytuł, to najbardziej mroczny i tajemniczy fragment tego albumu. Tytułowy utwór „Hero” to opowieść o bohaterze, który walczy o przetrwanie, mierząc się z rzeczywistością i z samym sobą. O każdym, kto z odwagą podąża w nieznane. To zdecydowanie najważniejsze nagranie na płycie. Wspaniały klimat, ładna linia melodyczna, głosy z interkomu, umiejętnie wykorzystane sample, najpierw soczysta, a potem łkająca gitara oraz prawdziwe bogactwo brzmienia. Brawo. Płytę zamyka kameralne, bardzo wyciszone i trącące ambientowym minimalizmem nagranie „What You Sow”. Przepiękne zakończenie tego przepięknego albumu…

Nowy album Amaroka to zbiór świeżo brzmiących i wyjątkowo przestrzennych kompozycji o równie mocnej warstwie lirycznej. Klimat panujący na „Hero” hipnotyzuje od pierwszego odsłuchu i skłania do wielu kolejnych. Polecam. Warto posłuchać i to wielokrotnie. Bardzo dobry to album wypełniony po brzegi nowocześnie brzmiącą muzyką.

 

Na podstawie materiałów informacyjnych firmy Oskar.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok