Lepiarczyk, Krzysztof - Game Of Symphony

Artur Chachlowski

Słuchacze audycji MLWZ doskonale znają Krzysztofa Lepiarczyka. Chyba najlepiej z grupy Loonypark, pewnie niektórzy pamiętają też zespół Padre, a są też i tacy, którzy znają jego solowe albumy, w tym te literackie – oparte na lirykach Wyspiańskiego („Jakżeż ja się uspokoję”, 2017) i Asnyka („Album Pieśni”, 2020). Nie ukrywam, że te dwa ostatnie budzą we mnie największe uznanie i ilekroć do nich wracam zawsze dają mi ogromną radość słuchania.

W tym roku, z okazji swoich 40. urodzin, Krzysztof wydał stosownie zatytułowaną płytę „40”, która zawierała, najogólniej mówiąc, neoprogresywny materiał. Jak się okazuje, album ten pojawił się kilka tygodni wcześniej niźli  w kalendarzu przypadały okrągłe urodziny, więc Krzysztof sprawił sobie na tę okazję jeszcze jeden prezent. Dokładnie w dzień swojej czterdziestki (28 listopada), ku zaskoczeniu wielu, a ku radości wszystkich swoich oddanych fanów, wypuścił na rynek kolejną solową płytę – „Game Of Symphony”.

Otwiera ona nowy nurt twórczości naszego bohatera. Tym razem jest to płyta w pełni instrumentalna, mocno osadzona w stylistyce el-muzyki z partiami wokaliz w wykonaniu Gabrysi Świerczek–Kurowskiej – obdarzonej operowym głosem sopranistki i instruktorki wokalnej, współpracującej z uznanymi orkiestrami oraz Operą Krakowską. Na perkusji zagrał Grzegorz Bauer, a na gitarach Paweł Hebda. A więc skład zupełnie inny niż na „40”, lecz obie tegoroczne płyty łączy ni mniej, ni więcej, a osoba naszego Dostojnego Jubilata (zarówno tu, jak i na „40” gra on na instrumentach klawiszowych oraz gitarze basowej), a właściwie jego twórcza i, jak się okazuje, niezwykle płodna kompozytorska natura.

Tym razem Krzysztof ukazuje nam swoje nieco bardziej eksperymentalne oblicze, mocno zakorzenione w klimatach muzyki filmowej oraz soundtracków do gier komputerowych. To ślad po fascynacji technologiami IT, gdyż tytuły poszczególnych kompozycji to po prostu  nazwy kultowych komputerów z różnych epok – od najstarszych po najnowsze, najszybsze i najnowocześniejsze. Tak czy inaczej, finalny efekt jest znakomity. I to nieważne czy słuchamy krótszych, kilkuminutowych utworów (zwracam przede wszystkim uwagę na wieńczące płytę nagranie „Diehard 2”, będące ilustracją kultowej gry, w którą sam jakieś 30 lat temu grałem na swoim ukochanym Atari) czy mającej rozmiar efektownej rockowej suity kompozycji „ENIAC”, odbiera się tą muzykę rewelacyjnie. Krzysztof, jak zawsze, demonstruje nie tylko swój talent, ale także niezwykłą pomysłowość kompozycyjną, która z trudnych do wyjaśnienia przyczyn – bo w sumie jest bardzo nieoczywista i na tej płycie na pewno nie z gatunku ‘łatwo wpadająca w ucho” – zadziwiająco dobrze współgra z tym niewątpliwie tyleż oryginalnym, co nieoczywistym konceptem. Zaś rewelacyjne wokalizy są prawdziwą solą i pieprzem tej muzyki.

„Game Of Symphony” to Lepiarczyk, jakiego lubię najbardziej, na równi z jego ‘poetyckimi’ albumami.

www.lynxmusic.pl

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!