Overhead - Telepathic Minds

Olga Walkiewicz

Podobno „fińska melancholia” jest cechą narodową mieszkańców „Krainy tysiąca jezior”. Gdyby bardzo dokładnie wsłuchać się w każdą nutę najnowszego albumu Overhead, można zauważyć, że w swojej wędrówce przez korytarze sztuki - ocierają się o wszystkie odcienie emocji, jakie mogą torować sobie ścieżkę w ludzkim sercu.

Zespół Overhead ma za sobą potężny bagaż doświadczeń i cudowny dar poruszania ważnych tematów w sposób pełen niepowtarzalności i uroczej elegancji. Jego muzyka ma wymiar przestrzenny i nie podlega zwykłym prawom grawitacji. Wpisując się w kanony rocka progresywnego - nie przestaje być sobą. Trudno jednak uwierzyć, że album „Telepathic Minds” jest dopiero szóstym albumem, zważywszy, że grupa istnieje już prawie ćwierć wieku. Historia zespołu ma swój początek w 1999 roku. To prawie dwadzieścia trzy lata penetrowania rockowej galaktyki. Czas upływa szybciej, niż nam się wydaje...

Debiutancka płyta, „Zumanthum”, ukazała się w 2002 roku i była pierwszym „tomem” fonograficznej trylogii. Została nagrana w pięcioosobowym składzie: Alex Keskitalo (wokal, flet), Jaakko Kettunen (gitary), Tarmo Simonen (fortepian, syntezatory), Janne Pylkkonen (bas) i Markus Wallasvaara (perkusja). Na następnych dwóch albumach wchodzących w skład trylogii, „Metaepitome” (2005) i „And We’re Not Here After All” (2008), zagrali praktycznie ci sami muzycy, z wyjątkiem perkusisty, którego zastąpił – Ville Sjöblom. Czwarty krążek, „Of Sun And Moon”, ujrzał światło dzienne dopiero w 2012 roku. Był też nagrany przez tych samych muzyków. Kolejna, piąta płyta, ukazała się w 2018 roku i nosiła tytuł „Haydenspark”.

Zespół sporo koncertował, był uczestnikiem wielu ważnych festiwali: chociażby Summer’s End, Veruno Prog Fest, Crescendo and Prog en Beauce czy słynnego Night of the Prog w Loreley, gdzie nagrano płytę koncertową „Live at Loreley”. W 2009 roku Overhead koncertował też w Polsce, rejestrując w Teatrze Śląskim w Katowicach swoje DVD „Live After All”. W kwietniu 2023 roku Finowie wezmą udział w Artrock Festival w Reichenbach wraz z Atomic Rooster, Mystery, Threshold, RPWL, Red Sand i wieloma innymi grupami spod znaku szeroko pojętej muzyki progresywnej.

Będą wtedy tuż po premierze (31 marca 2023r.) nowego, podwójnego albumu studyjnego „Telepathic Minds”. Muszę przyznać, że pochłonął mnie on całkowicie już od pierwszego utworu. Pochłonął i zachwycił. Skonstruowany z wielkim rozmachem, emanujący ponadczasowym pięknem i niesamowitym brzmieniem. Świetne teksty Alexa poruszają problemy człowieka, jego zmaganie się z rzeczywistością, złożoność ludzkiej natury, jej ułomność i doskonałość scalone ze sobą w jedną skomplikowaną całość. Keskitalo jest też autorem szaty graficznej okładki i książeczki. Natomiast fotografie na potrzeby tego wydawnictwa wykonał Miska Ramo.

Zadumany jest początek tej płyty, subtelny i pełen refleksji. „War To End All Wars” - wojna, która kończy wszystkie wojny… Już sam tytuł prowokuje, kusi i zniewala swoją ukrytą wymową. Jest niczym przeznaczenie… „Peaceful is the day. Restless every night. No turning back. Time can stay...” Zmaganie się z „fatum hominis” jest czymś nierealnym, ale bardzo filozoficznym i poetyckim. Pytania, jakie pojawiają się pomiędzy słowami, często pozostają bez odpowiedzi. Klasyczny w swojej osnowie, rozpięty na sieci progresywnej romantyki, utwór otwierający album to ścieżka pośród gwiazd. Flet, gitara, przytłumiony bas i perkusja tętniąca bezmiarem przestrzeni. Każdy instrument ma tu swoje miejsce, swój czas sprzęgający się z porządkiem wszechrzeczy i niepowtarzalny ładunek emocji. Kocham ten utwór, ma taką niesamowitą wymowę. Słowa mają zbyt mały potencjał, by okiełznać to, co jest wewnątrz, w środku duszy opętanej marzeniem. Człowieczeństwo jest niczym „ogród dobra i zła” wpleciony w sen o nieskończoności. To nasze wizje zderzające się z rzeczywistością, to płomień pragnień miażdżony przez egoizm i zapatrzenie w siebie: „We make ruptures in the fabric of time and space, but we’ll never change the human race”…

„Ghosts From The Future” to trwająca blisko 13 minut dwuczęściowa kompozycja z uduchowionym wokalem Alexa Keskitalo, która fantastycznie wpisuje się w klimat płyty. Orientalne przejście pomiędzy „Endless Sleep” a „Last Chance To Bail” zapiera dech w piersiach swoją koronkową finezją. Poetyckie teksty pełne refleksji nad miejscem ludzkiej istoty w głębinie kosmosu, nad ekspansją przestrzeni, nad życiem jakie fascynuje i przeraża. Czy to co motywuje człowieka do „wiecznej podróży” nie zabije go ostatecznie? „We’re ghosts from the future with scary eyes in the dark. Then the darkness became us interwined our lives. Better shoot in silence right between the eyes with a sound as loud as our minds can hear?”... To bardzo poruszający utwór z mocno zaakcentowaną perkusją, falującym „hawajskim” śpiewem gitary i wokalem pełnym tajemniczości. I ten flet, którym Alex potrafi wyrazić skrajne emocje… Flet, który łka, szepce, wibruje, buduje kontrasty i wulkan szaleństwa. Każdy dźwięk wsiąka w umył głęboko, niczym kropla deszczu w ziemię wysuszoną skwarem.

„Sail Across The Universe” zaczyna się w klimatach Juthro Tull, by po chwili rozhulać się i wybuchnąć bezmiarem energii. Sekcja rytmiczna którą tworzą Janne Katalkin (bas) i Ville Sjöblom (perkusja) krzyżuje szpady z głosem Keskitalo, który przez moment zaskakuje growlingiem. Moc króluje. Teksty są pełne ognia i wizjonerstwa, jak muzyka: „Sail across the universe. It’s understanding, it’s who you are. Stay to watch the burning fire. A time for panic, a time for calm. They can not defead us all. It’s public knowlage , the secret’s guarded. No way to stop the shooting. Start intergalactic violence in the future war...”.

Rytmiczny utwór „The Pilot’s Not Fit To Fly” jest następnym przystankiem na drodze poprzez płaskowyż niepewności i milczenia. Treść jest tylko pretekstem do stylistycznych wycieczek, pulsowania rytmu sprzężonego z uderzeniami serca, fantastycznych solówek gitary zaplątanej w pajęczynę światła.

To co mi chodziło po głowie przy pierwszym przesłuchaniu albumu, to niebywałe podobieństwo barwy głosu Alexa do Adama Łassy. Wokal jest tutaj potężnym instrumentem i siłą sprawczą. Jest czcionką dotykaną opuszkami palców, przewodnikiem w zawikłanym labiryncie fabuły, narratorem w krainie zdarzeń nieprzewidywalnych w swoim szaleńczym biegu. To życie, ze wszystkimi zagadkami i tajemnicami.

Pierwszy krążek zamyka trwające sześć minut nagranie „Sleep Tight Sweetheart”. Kołysanka. Uspokojenie. Chwila odpoczynku, by wymienić dysk kręcący się w odtwarzaczu.

Płyta nr 2 rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Siedemnastominutowy, tytułowy „Telepathic Minds” to potężna kompozycja złożona aż z pięciu części. Nawiasem mówiąc, to jedna z najciekawszych kompozycji na płycie. Mnóstwo tu szczerego do bólu progresywnego grania nasączonego emocjami, zmianami tempa, aurą ewoluującą od ekspresyjnego patosu do melancholii ze szczyptą refleksji. W początkowej części zatytułowanej „Hypnotized” fundamentem jest akompaniament gitary akustycznej. Na nim jest zgrabnie osadzony wokal, który rozkwita w refrenie z delikatną ekspresją: „Advances – Hypnotized by promises alone. Live ordinary lives! I’m going off to the other side”.

Część druga - „Random Honesty” - nabiera rozpędu i ognia. Kończy się bajeczną solówką gitarową Jaakko Kettunena przechodzącą w twardsze riffy, a potem pojawia finezyjny dźwięk fletu, co jest wstępem do części trzeciej, która jest esencją tej kompozycji, czyli „Telepathic Mind”. Następująca po niej część czwarta, „Back in Time”, jest rodzajem kołyszącej, lekko bluesowej ballady w stylu Erica Claptona. Przepiękne gitarowe impresje są prawdziwą ozdobą tego utworu. Uwieńczeniem całości jest część ostatnia – euforycznie zagrana „Reprise: Home Again”.

Kolejny utwór na płycie, „Tuesday That Never Came”, ma w sobie nutę przebojowości. Tak, gdybym miała wybrać utwór lub fragment tej płyty, który popłynąłby niczym żaglowiec po falach radiowego eteru, to zdecydowałabym się na tę kompozycję. Ma ona w sobie emanujące melodycznym powabem piękno i sama wskakuje do serca. Jest kolejnym etapem podróży przez nieskończoność przestrzeni gdzie, jak śpiewa Alex: „...Fear Is infinite power….” i to, co nas prowadzi do przodu, czyli marzenia („...Life is a wasteland of dreams...”).

„Planet Of Disorder” to następny samorodek pełen płynnego złota – cudownej melodii generowanej przez flet o lekkim posmaku szaleństwa i szczypcie orientu. Tło wypełnione jest odgłosami natury i tętniącym blaskiem życia. To niesamowity utwór o wysokiej dawce energii i wizji rzeczywistości oplecionej nieprzewidywalnością: „Home, I’ve never known, Everything is just energy anyway. We are living in a fantasy world where nothing happens endlessly”…

Utwór „Sheep Stay Silent” rozpoczyna się zaskakującym elektronicznym motywem i fletem - tym razem grającym w duecie z gitarą. Razem z wokalem tworzą obraz muzyczny pełen niepokoju, ścieżkę doprowadzającą do kulminacyjnego utworu kończącego ten album - „Almost Always Near The End”. I to jest kres podróży, w jaką nas zabrał zespół Overhead. Kompozycja zamykająca „telepatyczną wędrówkę w czasie” po drodze muzycznej wyobraźni. Finał godny tego długiego, bardzo rozbudowanego wydawnictwa.

Album „Telepathic Minds” to płyta pełna wizji i przepowiedni. To emocjonalny koncept ekspansji ludzkich pragnień, to marzenie zanurzone w absurdalnym wirze niebezpieczeństw i samodestrukcji.  

To wieczerza przy stole zastawionym muzycznymi smakołykami, musującym szampanem brzmień i rockową poezją. Ciekawa koncepcja artystyczna, bogate instrumentarium, świetne wykonanie i aura tajemniczości prowadzi nas przez kosmos szkicowany dźwiękowym flamastrem, kreuje nasz lot po orbicie fantazji, gdzie każda chwila jest warta tysiąca innych. Słuchając tej płyty można być wszędzie, gdzie pozwala nam elastyczność naszego umysłu, można ją interpretować i rozumieć na wiele sposobów. Jest cudownym okrętem o żaglach uszytych z marzeń, nut i kawałków nieba…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok