„Hypnagogia” to trzeci pełnowymiarowy album skandynawskiego progresywnego zespołu Pixie Ninja. O dwóch poprzednich: „Ultrasound” (2017) i „Colours Out Of Space” (2020) pisaliśmy już na naszych łamach. I w największym skrócie, w kontekście najnowszej płyty, mogę podpisać się pod każdym słowem, które przeczytaliście w małoleksykonowych recenzjach poprzednich wydawnictw tego zespołu.
„Hypnagogia” to całkowicie instrumentalny, ambitny i eksperymentalny album, na którym Pixie Ninja za pomocą awangardowych dźwięków opisują różne etapy świadomości, a właściwie stanu przejściowego pomiędzy jawą a snem.
Po raz kolejny imponuje bogate instrumentarium, a że panowie Jostein Haugen, Marius Leiranes oraz towarzyszący im wszędobylski perkusista Mattias Olsson doskonale wiedzą jaki z niego zrobić użytek, to nikogo chyba nie zdziwi fakt, że na swoim nowym albumie zabierają nas oni w prawdziwą muzyczną podróż kolejką górską w nieznane. Melotrony, sample, loopy, saksofony (gra na nich gościnnie pojawiający się tu Jørgen Munkeby), dzwonki i sekcje smyczkowe, staromodnie brzmiące gitary, finezyjna perkusja i surowy, wybuchowy bas - to tylko niektóre z korelacji, które można napotkać na tym albumie.
Pixie Ninja w swojej muzyce łączą elementy starego i nowego rocka, muzyki vintage oraz totalnej nowoczesności, wprowadzają w swoje kompozycje, a jest ich na albumie „Hypnagogia” siedem, wolność i niczym nieograniczoną przestrzeń. Nie oglądają się na mody oraz wymogi komercyjnych stacji radiowych. Grają totalnie ‘niemodną’ muzykę. Grają po prostu swoje, przenoszą na muzyczne ścieżki to wszystko, co im w duszach gra i nie ukrywam, że bardzo mi tym imponują.
Słucham tej płyty i wydaje mi się, że nie sposób w jakikolwiek sposób wyróżnić jakiegoś konkretnego utworu. Nie dlatego, że wieje nudą, ale że wszystkie są ciekawe, a trwająca równo 40 minut płyta jest wyjątkowo równa. Produkcja jest po prostu wyborna i generuje ona bogatą paletę dźwięków, która fantastycznie równoważy elementy elektroniczne z bardziej tradycyjnymi rockowymi instrumentami.
W sumie, to album godny uwagi i kolejny krok do przodu dla tego intrygującego, nie bojącego się wdrażania niekonwencjonalnych muzycznych pomysłów, zespołu.