Muzycy RPWL wyraźnie podkręcili tempo. W ubiegłym roku zespół wydał bardzo udany studyjny album „Tales From Outer Space” oraz jego koncertową wersję „Live From Outer Space”. W listopadzie Yogi Lang wydał swoją drugą płytę „A Way Out Of Here”, na której zagrał też gościnnie Kalle Wallner, a już niebawem, bo w połowie lutego ukaże się czwarty studyjny krążek solowego projektu tego ostatniego – Blind Ego.
Wydawnictwo przynosi pewną istotną zmianę w stosunku do swoich poprzedniczek, na których utwory były nagrywane z różnymi muzykami. Tym razem wszystkie utwory zostały zarejestrowane przez ten sam skład - śpiewający Scott Balaban (Amon Ra), grający na basie Sebastian Harnack (Sylvan), obsługujący bębny Michael Christoph (Dreamscape), wspomagający lidera na drugiej gitarze Julian Kellner (Dante) i wreszcie sam Kalle, który gra na basie, klawiszach, programuje oraz oczywiście jest głównym gitarzystą. Zatem jest to dokładnie ten sam zestaw artystów, który został uwieczniony na płycie „Liquid Live”. Znaczenie tytułu („Preaching To The Choir” można przetłumaczyć jako „Nie musisz mnie przekonywać” lub „Nie musisz mi o tym mówić”) idealnie pasuje do aktualnej sytuacji w grupie – działa jak dobrze naoliwiona maszyna, w której każdy zna swoje miejsce i wie co i jak zagrać. I choć nadal prawie cały materiał pochodzi od Wallnera, wkład pozostałych członków jest widoczny.
Większość utworów jest dość szybka jak otwierający „Massive”, „Preaching To The Choir” z partią „chóru anielskiego” pod koniec, czy singlowy „Burning Alive” z refrenem, którego nie powstydziłoby się Bon Jovi. „Line In The Sand” przynosi nieco wytchnienia w zwrotkach by następnie przywalić riffami i wykrzyczanym przez Balabana tekstem. Następny - „Dark Paradise” to typowa rockowa ballada z przyjemnym refrenem i fajnym gitarowym solem. „In Exile” to kolejny przebojowy kawałek. Z kolei „Heading For The Stars” to utwór najbardziej zbliżony klimatem do RPWL z wirtuozerskim solem Wallnera. „Broken Land” to typowy rockowy utwór w średnim tempie. Finał w postaci „The Pulse” fajnie się rozwija „pulsując” nieco z początku, by potem wejść w klimaty kojarzące się z Porcupine Tree z okresu „Deadwing”. W połowie utworu mamy kolejny popis Kallego, który od około szóstej minuty zmienia się w spokojny, transowy fragment z „kosmicznymi” dźwiękami gitary powoli prowadzący do końca albumu.
Kalle Wallner w odróżnieniu od swojego kolegi z macierzystego zespołu nie powiela patentów, które pojawiają się na płytach RPWL. Album składa się z dziewięciu dość zwięzłych utworów (4 – 6 minutowych, jedynie finał jest ponad ośmiominutowy) w klimacie hard rocka, a czasami nawet (prog)metalu. Kalle bardziej daje upust swoim ciągotom do mocnych riffów w mniejszym stopniu wykorzystując charakterystyczne dla niego sola w stylu Gilmoura.
Jeśli ktoś słyszał do tej pory albumy RPWL i nie zetknął się z muzyką Blind Ego może być zaskoczony. Dla tych, którzy śledzą poczynania Kalle Wallnera będzie to dowód na konsekwentny rozwój jego grupy.
Na koniec jeszcze cytat z materiałów promocyjnych – ‘Blind Ego to zespół rockowy z płonącymi pistoletami, ale wystarczająco dorosły, aby w odpowiednim momencie zdjąć palec ze spustu, bo żeby było głośno musi być też wyciszenie’...