Są takie koncerty, które już nigdy się nie powtórzą, a były wspaniałym i niepowtarzalnym wydarzeniem: występ zespołu Queen na Wembley z 1985 roku, grupy Rush na stadionie Maracana w Rio de Janeiro w listopadzie 2002r. czy cudowne chwile, jakie zaoferował swoim fanom Big Big Train w czasie Night Of The Prog Festival w Loreley - 13 lipca 2018 roku. Nie ma już wspaniałych artystów, którzy byli częścią tych muzycznych opowieści - nie mogą już wystąpić na scenie, odeszli - choć pozostaną na zawsze w naszych sercach i pamięci. Prawdziwi i niepokonani. Freddy Mercury, Neil Peart i David Longdon. Nie było mi dane zobaczyć ich występów, choć zawsze o tym marzyłam. Życie umyka bardzo szybko, pędzi niczym szalona lokomotywa i coraz mniej czasu pozostaje na to, by zastanawiać się nad marzeniami. Trzeba je realizować, nie odkładać na później, nie czekać. Po prostu - żyć. I celebrować życie.
Każdy występ zespołu Big Big Train daje poczucie jedności pomiędzy światem sztuki i ludźmi, którzy go tworzą. To cudowne połączenie ich pasji z pragnieniami fanów. Scalenie twórców z widownią, uśmiechu z radością, która rozkwita na twarzach zebranych. W ich sercach. To chwile, dla których warto żyć, przejechać wiele kilometrów, wyrwać się z marazmu codzienności i utonąć w pięknie muzyki.
„Summer Shall Not Fade” - tak zostało zatytułowane najnowsze wydawnictwo koncertowe Big Big Train, którego premiera miała miejsce 14 października tego roku. Jest to zapis koncertu, który odbył się z 13 lipca 2018r. w amfiteatrze Loreley w czasie dorocznego festiwalu Night Of The Prog. Na scenie pojawiła się ekipa, którą tak dobrze znamy: David Longdon, Greg Spawton, Rachel Hall, Rikard Sjöblom, Nick D’Virgilio, Danny Manners i Dave Gregory oraz gościnnie Robin Armstrong (Cosmograf). To były niepowtarzalne chwile dla muzyków i zgromadzonej publiczności. Wieczór pełen gwiezdnego pyłu, unoszącego się nad głowami zebranych, eterycznej magii otulającej dźwięki pajęczyną tajemnic. Muzyczna uczta obfitująca w ulubione smakołyki, które mogły zadowolić najbardziej wykwintne podniebienie.
Lider i założyciel Big Big Train, Gregory Spawton, w jednym z niedawnych wywiadów tak powiedział o tym koncercie: „Występ w Loreley był prawdziwą lekcją dojrzewania dla Big Big Train jako zespołu koncertującego. Gwiazdy zaświeciły dla nas idealnie. To była naprawdę magiczna noc, podczas której nasz zespół wypadł znakomicie i nawiązał cudowną więź z publicznością, ponieważ zarówno widzowie, jak i my cieszyliśmy się wspaniałą scenerią na świeżym powietrzu i pod gołym rozgwieżdżonym niebem...”. Zarejestrowany materiał został opublikowany na podwójnym albumie CD oraz w formacie 2CD+Blu Ray. Okładkę zaprojektowała Sarah Louise Ewing – znakomita brytyjska malarka i ilustratorka, prywatnie partnerka zmarłego przed rokiem Davida Longdona.
Album otwiera utwór pochodzący z płyty „English Electric Part One” – kompozycja „The First Rebreather”. Burza braw, wejście Davida i jego pytanie skierowane do publiczności: „Are you ready?...”. Magia, jaka tkwi w jego głosie, od pierwszych taktów rozpala atmosferę i tworzy „rodzinny klimat”. Wszystko wplecione jest w przepiękne harmonie utworzone przez instrumenty i chórki, w których na pierwszy plan wybija się wokal Rachel Hall. Muszę przyznać, że dobór utworów niezmiernie mnie ucieszył. Tamtego wieczora zagrano dużo kompozycji z bardzo bliskich mi albumów, chociażby z obu części „English Electric” czy z płyty „Folklore”, z której pojawił się utwór tytułowy i w drugiej części koncertu - „The Transit Of Venus Across The Sun”. Ten album był dla mnie szczególny, bo od niego zaczęła się moja przygoda z Big Big Train. Cudownie jest rozkoszować się utworami pochodzącymi z tego właśnie krążka w wersji live.
Kolejna niezmiernie ważna dla mnie studyjna płyta to „Grimspound” z 2017 roku. Z niej pochodzą bajeczne nagrania: „A Mead Hall in Winter” i kończący pierwszy dysk „Brave Captain”. Soczyste gitary, fantastyczne smyczki i klawiszowa kwiecistość: od błyszczącego brzmienia fortepianu po gorące Hammondy. Ile tu bogactwa zawieszonego na pięciolinii orkiestrowej esencji, ile improwizacyjnych frykasów wplecionych w nurt porywający wyobraźnię słuchacza!
W programie tego blisko dwugodzinnego koncertu znalazło się miejsce dla nieco starszych kompozycji, jak „Kingmaker” z 1993 roku czy „Summer’s Lease” pochodzącej z „The Difference Machine” (2007). Taki ukłon w stronę przeszłości. Jaka tu jest cudowna gitara, słowiczy flet Longdona, kosmiczny fortepian... Sekcja rytmiczna jest jak rytm serca w czasie pocałunku: Greg Spawton i Nick D’Virgilio - geniusze układający synkopy w poemat ozdobiony echem muzyki.
Drugi dysk rozpoczyna się instrumentalnym tematem „Prelude And Fugue”, po którym możemy rozsmakować się w niepowtarzalnym „Judas Unrepentant” z „English Electric Part One”. To cudowne chwile symbiozy z tym, co najpiękniejsze w dorobku Big Big Train. Jednym z moich ulubionych momentów tego albumu jest jednak kompozycja „The Permanent Way” pochodząca z albumu „English Electric Part Two”. Danny Manners, Rachel Hall i David Longdon rozpoczynaja intro do tego szalonego utworu. Skrzypce, fortepian i wokal - jak trzech jeźdźców Apokalipsy, jak trzy życzenia czy szept tłumu mieszający się z Hammondami i sennym marzeniem. Gitarowe solo Dave’a Gregory jest jak wisienka na tym wspaniałym muzycznym torcie. Kolejny akcent z „English Electric Part Two” to kompozycja „East Coast Racer”, w której na pierwszy plan wysuwa się wspaniały śpiew Davida Longdona, o którym w jednym z wywiadów, już po śmierci wokalisty, Rikard Sjöblom powiedział tak: „David był absolutną gwiazdą. Zarówno jego możliwości wokalne, jak i sposób, w jaki wchodził we władanie sceną były wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju”.
Album zamyka utwór ”Wassail” z płyty „Folklore”. To kolejny bardzo smakowity kąsek. Ponad ośmiominutowa kompozycja rozpoczynająca się cudownym fletem. Aura rozkwitająca niczym pączek róży zrodzonej z pąsowego tiulu i eterycznej purpury. Emocje wykrzesane w krainie instrumentów dętych i perfekcyjna jedność myśli – to Big Big Train w całej okazałości. Prawdziwi mistrzowie współczesnej sceny progrockowej. Teraz będą musieli radzić sobie już bez Longdona…
To była niesamowita noc – Loreley, 13 lipca 2018 roku. Niesamowita i pełna czarów... Cieszmy się tą muzyką, która pozostanie z nami na zawsze…