Tak się szczęśliwie składa, że losy norweskiej grupy Pymlico śledzimy na łamach MLWZ właściwie od samego początku jej istnienia, recenzując jej wszystkie kolejne płyty, począwszy od „Inspirations” (2011), a na „Nightscape” (2016) skończywszy. 2 października br. nakładem Apollon Records ukazało się najnowsze, szóste już pełnowymiarowe wydawnictwo Norwegów zatytułowane „On This Dy”. I niechaj ten fakt będzie dobrym pretekstem, by teraz przypomnieć sobie ten zespół.
Pymlico to muzyczne dziecko Arilda Brøtera funkcjonujące od 2009 roku. Pierwsze trzy albumy: „Inspirations” (2011), „Directions” (2012) i „Guiding Light" (2014) powstały głównie przy udziale muzyków gościnnych i spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem. Po ich nagraniu, wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na występy na żywo, Arild zgromadził wokół siebie instrumentalistów, dzięki którym Pymlico z luźnego projektu przeobraziło się w regularny zespół, który wydał dwie kolejne płyty: „Meeting Point” w 2016 i „Nightscape” w 2018 roku. To swoista cezura w historii tego zespołu, który podpisał kontrakt z wytwórnią Apollon Records i aktualnie działa w nastepującym składzie: Øyvind Brøter (instrumenty klawiszowe), Stephan Hvinden (gitary), Andreas Sjo Engen (gitary), Oda Rydning (instrumenty perkusyjne), Robin Havem Løvøy (instrumenty dęte) oraz oczywiście Arild Brøter (perkusja i instrumenty klawiszowe). I właśnie ci ludzie weszli do studia, by zrealizować album numer 6 w dorobku Pymlico - „On This Day”. Zespół Brøtera kontynuuje na nim swoją muzyczną przygodę przedstawiając solidną dawkę instrumentalnego rocka o lekkim zabarwieniu progresywnego fusion. Godnym odnotowania jest fakt, że na nowej płycie grupa rozszerza swoje brzmienie o szerokie wykorzystanie waltorni i stawia większy nacisk na elementy groove, jednocześnie nie odbiegając od tego, co już dawno stało się znakiem firmowym Pymlico: mocnych melodyjnych kompozycji. Jest ich na tej trwającej trzy kwadranse płycie aż osiem. Słyszymy w nich, że członkowie Pymlico po mistrzowsku bawią się stylami, umiejętnie łączą gatunki i czerpią inspirację z wielu źródeł, w tym rocka progresywnego, jazz rocka, fusion, AOR, a nawet pop. A że mamy do czynienia z muzykami nietuzinkowymi, więc niech nikogo nie dziwi, że ich wspólne wysiłki zaowocowały udanymi utworami o nowoczesnej produkcji i bogatej aranżacji, wykonanymi na wysokim poziomie technicznym oraz cechującymi się selektywnym brzmieniem o zacnej jakości.
„On This Day”, wnosząc wiele nowych elementów do muzyki Pymlico (przede wszystkim bogatsze niż dotychczas wykorzystanie dęciaków), staje się w pewnym sensie albumem przełomowym. Nie, nie spodziewajcie się na tym krążku brzmieniowej i stylowej rewolucji. Dotychczasowi fani mogą być spokojni. Myślę też, że dzięki tej płycie przybędzie tej norweskiej grupie nowych sympatyków. Bo choć to „tylko” instrumentalny (jazz)rock, choć to „tylko” jeden z wielu albumów idealnie wpisujących się w stylistykę „progressive rock / fusion”, to poziom wykonania, produkcji oraz jakość samej muzyki sprawia, że mamy do czynienia z albumem innym niż pozostałe. Takim, że słucha się go od początku do końca z wypiekami na twarzy.