I tak oto w moich rękach pojawił się pierwszy fizyczny krążek z datą 2024 i to nie tylko w stopce, ale i w tytule. I od razu jest to wydawnictwo tyleż specjalne, co niespodziewane. Dlaczego? Może na początek trochę historii, którą zapewne część Czytelników już zna. W tym roku swoje dwudziestopięciolecie świętuje grupa Millenium założona przez Ryszarda Kramarskiego. Jednak przed Millenium była jeszcze formacja Framauro, którą Ryszard (instrumenty klawiszowe, gitary, bas, programowanie, chórki) stworzył wraz z kuzynami – Stachem Kramarskim (wokal) i Tomaszem Pabianem (gitary, programowanie). W 1998 roku wydali oni płytę „Etermedia”, a podczas prac nad materiałem na album numer dwa, już w nieco innym, bardziej rozbudowanym składzie, doszło do zmiany nazwy właśnie na Millenium. Materiał z „Etermedia” doczekał się odświeżenia w roku 2018, kiedy to pod szyldem The Ryszard Kramarski Project (potem TRKProject) ukazała się płyta „Sounds From The Past”, na której nowe wersje większości utworów, z angielskimi tekstami śpiewała Karolina Leszko. Potem jeszcze pojawiła się wersja na dwóch kompaktowych krążkach, gdzie na drugim z nich wokalnie udzielał się Dawid Lewandowski. Pod koniec roku 2021 niespodziewanie Ryszard zdecydował się odkurzyć raz jeszcze nazwę Framauro. Tym razem zamiast swoich kuzynów zaprosił do składu kolegów z TRKProject (Marcin Kruczek – gitary, Krzysztof Wyrwa – bas, Grzegorz Fieber – perkusja), a sam, oprócz grania na instrumentach klawiszowych i gitarach, stanął też za mikrofonem. W tej wykonawczej konfiguracji ukazały się albumy „My World Is Ending” (2022) i „Alea Iacta Est” (2023). Sukces obu wydawnictw skłoniły Ryszarda do przypomnienia światu, że przecież pod nazwą Framauro ukazała się jeszcze jedna płyta, bez której pewnie dziś nie tylko nie byłoby nie tylko tej grupy, ale także Millenium czy TRKProject. I tak pod nasze strzechy trafia album „Ethermedia 2024”.
Podstawą tego wydawnictwa są aranżacje, które znalazły się na płycie „Sounds From The Past”, a także tłumaczenia tekstów (autorstwa Łukasza ‘Galla’ Gałęziowskiego). Jednak tam w nowych wersjach ukazało się siedem z dziesięciu nagrań. Omawiany album prezentuje cały materiał z 1998 roku, a brakujące przekłady przygotował stały współpracownik Ryszarda, Zbigniew ‘The Bat’ Zabierzewski, który także dokonał niewielkich korekt w pozostałych tłumaczeniach.
Zacznijmy od utworów, które w nowych aranżacjach i z angielskimi tekstami mają swoją premierę na opisywanym krążku. Pierwszym z nich jest „Brainwashed By Mass Media” („Nakarmieni masmediami”), choć akurat wariację na temat tej kompozycji mogliśmy usłyszeć na płycie Millenium „Deja Vu”, a konkretnie w „Drunken Angels”. To podobnie jak w oryginale bardzo zgrabna ballada, tu zagrana przez trio Kramarski – Wyrwa (bas bezprogowy) – Kruczek (subtelne solo gitarowe). Nie ma tu zatem perkusyjnych wstawek, jak miało to miejsce w 1998 roku, a solo Kruczka jest zagrane na gitarze akustycznej. Pierwotnie dynamiczna „Etna” z zadziornym riffem Pabiana tu przedstawiona jest także jako ballada z gilmourowską gitarą Kruczka, subtelną sekcją rytmiczną, tym razem w wykonaniu Kramarskiego i jego organowymi tłami oraz ścieżkami gitary akustycznej. W takim anturażu pieśń prezentuje się zdecydowanie bardziej podniośle i zarazem bardziej oddaje piękno i potęgę tytułowego wulkanu. Trzecim nagraniem debiutującym tu w wersji anglojęzycznej jest „The Cycle” („Cykl”). Tym razem w podkładzie na pierwszy plan wysuwa się gitara akustyczna i fortepian (w oryginalnym nagraniu dominowały dźwięki tego pierwszego instrumentu), piękne pociągłe nuty wygrywa Wyrwa na basie bezprogowym, a całość ubarwia Fieber odgłosami wydobywanymi z grzechotek. Jest także miejsce na solo Kruczka, tym razem na akustycznym instrumencie.
Pozostałe ścieżki to nagrania, które pojawiły się wcześniej na „Sounds From The Past”, z tym że z tamtych wersji pozostawiono ślady basu i perkusji (choć o nieco innej barwie) oraz część solówek. Tu pojawiły się nowe partie klawiszy i gitar. Wszystkie 3 płyty (oryginał, remake w wykonaniu TRKProject i opisywany album) rozpoczyna nagranie „Visionary For Heaven” (na „Sounds…” jako „Visionary Of Heaven”, czyli „Astronomus F.M.”). Od razu napiszę kilka słów, które dotyczą całości materiału. Nie będę tu porównywał interpretacji wokalnej Ryszarda z propozycją Karoliny Leszko, bo to zupełnie inna muzyczna bajka. Co rzuca się w oczy, a właściwie w uszy, w odniesieniu do wersji z Dawidem Lewandowskim na wokalu, to zdecydowanie większa pewność siebie lidera, co dodaje nagraniom dynamiki. W końcu śpiewa własne teksty, choć w tłumaczeniu kolegów. Słychać też inny miks, za który na tym wydawnictwie odpowiedzialny jest Kamil Konieczniak (Moonrise). W „The Fairy Tales Of A Stranger” („Baśniowe alternatywy część 2”) na szczególne wyróżnienie zasługuje wokal Ryszarda w końcówce. Na jednej ze ścieżek śpiewa on tytułowy wers zdecydowanie niższym głosem, co daje wyśmienity efekt. Pora na „Muszkieterów” jak żartobliwie nazywają muzycy kompozycję „Welcome To My Channel!”, czyli „TV Show”. Tu mamy nieco inne brzmienie klawiszy w pełnym symfonicznego rozmachu wstępie. W „All These Papparazzi” („Prasowe papugi”) zamiast gitarowego intro mamy krótki syntezatorowy wstęp. Subtelne zmiany zaszły także w pięknej balladzie „Please Stop The Time” („Zatrzymać czas”). Najbardziej słyszalną różnicą jest dodany na sam koniec jeszcze raz zaśpiewany tytuł nagrania. Zdecydowanie większe zmiany zaszły w „Technology Trap” („Enter”). Nie ma tu półminutowego klawiszowo – gitarowego intro, a dalsza część zagrana jest wolniej. Zabrakło też klawiszowej wstawki pomiędzy wersami w refrenie, co akurat uznaję za plus. Po drugim refrenie zamiast syntezatorowego popisu Ryszarda słyszymy solo Marcina. W końcowej części w trakcie wyciszenia nie ma ścieżki z wokalem, a już na sam finał dostajemy inne zadziorne solo gitarzysty tym razem na tle Hammondów i basu. I tak został nam ostatni utwór na płycie, czyli „We Know Nothing” („Poznać siebie”), który został wybrany do promocji albumu. Tu mamy do czynienia z bardziej dostojną wersją, z dodanym wstępem syntezatorowo – basowym w miejsce gitarowego sola znanego z „Sounds From The Past”. W zwrotkach w tle słyszymy Hammondy. Zmieniona została też ich kolejność. Końcówka to instrumentalny popis Ryszarda i Marcina. Szczególnie ten drugi daje fantastyczna próbkę swojego zmysłu do grania pięknych melodii, zarówno na gitarze elektrycznej, jak i akustycznej.
Zmieniona została szata graficzna wydawnictwa. To tradycyjnie dzieło Macieja Stachowiaka, w którym wykorzystał on oryginalny obraz autorstwa Krystyny Piecun – Młyńczak. Na froncie znalazł się on na ekranie smartfonu, co bardziej podkreśla, że mamy do czynienia z wersją z XXI wieku. W środku digipacka, oprócz centralnie umieszczonej okładki z epoki, znajdujemy wyszczególnione jej fragmenty wraz z przypisanymi utworami. Dzięki temu możemy w pełni podziwiać jak bardzo strona wizualna wydawnictwa powiązana jest z jego muzyczną treścią.
Ryszard Kramarski spełnił prośby fanów o wznowienie pierwszego albumu Framauro, ale zrobił to po swojemu i stworzył jego całkowicie nową, ostateczną, jak sam mówi, wersję. Brzmi ona tak jak sobie wymarzył i jak powinna prezentować się już 26 lat temu. Słychać też, że już czuje się pewnie za mikrofonem, a jego interpretacje tekstów najbardziej pasują do treści, co oczywiście nie może dziwić. Wszak narodziły się one w jego głowie. Nowy miks Kamila Konieczniaka, który od pewnego czasu jest nadwornym specjalistą w tej dziedzinie przy wszystkich projektach Ryszarda, sprawił, że całość brzmi jeszcze bardziej selektywnie i świeżo. Dzięki temu wydawnictwu wykrystalizował się podział pomiędzy dwoma formacjami szefa Lynx Music – TRKProject przedstawia muzyczne opowieści inspirowane dziełami literatury, natomiast te bardziej osobiste przemyślenia Ryszard będzie przekazywał światu swoim głosem na płytach Framauro. A ta grupa, przypomnijmy, 25 lat temu przeobraziła się w jego najbardziej znane przedsięwzięcie, czyli zespół Millenium. Cieszmy się zatem, że teraz możemy delektować się muzyką Ryszarda Kramarskiego w trzech odsłonach, bo każda z nich ma do zaoferowania coś wyjątkowego. W tej wersji „Ethermedia 2024” brzmi tak jak powinna od początku i stanowi nie tylko ważny punkt w dyskografii Ryszarda, ale także dorównuje obu „współczesnym” dokonaniom wydanym pod szyldem Framauro.