Fenomenalne skrzypce Robby Steinhardta i ich perfekcyjne współbrzmienie z gitarą i instrumentami klawiszowymi zdefiniowały muzyczną tożsamość grupy Kansas. Jego główny wokal kontrastował z wysokim tenorem drugiego wokalisty - Steve'a Walsha. Obaj często śpiewali w harmonii i obaj w równej mierze zapracowali na zbudowanie muzycznej potęgi tej wielce zasłużonej amerykańskiej grupy.
Aktualnie żadnego z nich nie ma już w zespole Kansas (od kilku lat rolę głównego wokalisty pełni Ronnie Platt). Steinhardta nie ma też niestety pośród żywych. Zmarł latem ubiegłego roku… Pozostawił po sobie mnóstwo wspaniałej muzyki. Także tej opublikowanej już po jego śmierci. Ale o wszystkim po kolei…
Urodził się w 1950 roku w Illinois, lecz dorastał w Lawrence w stanie Kansas w rodzinie państwa Ilse i Miltona Steinhardtów, jako ich adoptowane dziecko. Milton Steinhardt kierował wydziałem historii muzyki na Uniwersytecie Kansas. Nasz bohater rozpoczął lekcje gry na skrzypcach w wieku ośmiu lat i gdy jego rodzina podróżowała po Europie, młody Robby grał tam z kilkoma orkiestrami.
W 1972 roku nasz bohater dołączył do grupy White Clover, która niedługo potem przyjęła nazwę Kansas i w 1974 roku zadebiutowała wspaniałym, do dziś uważanym za kamien milowy amerykańskiego progresywnego rocka, albumem. Steinhardt był członkiem Kansas przez najbardziej udany okres tej formacji. To on swoim głosem oraz grą na skrzypcach nadawał charakterystycznych pierwiastków wielu znaczącym kompozycjom zespołu. Jednakowoż, gdy na początku lat 80. w zespole zaczęło dochodzić do pewnych tarć i roszad personalnych, niespodziewanie zapowiedział odejście z zespołu zaraz po trasie „Vinyl Confessions”. Stało się to podobno z powodów osobistych i nie miało związku z zauważalną woltą stylistyczną, jaką Kansas wykonał po nagraniu płyty „Audio-Visions”.
Po odejściu z macierzystej formacji działał w projekcie Steinhardt-Moon i był też okazjonalnym członkiem formacji Stormbringer Band. Wystąpił także na albumie-hołdzie poświęconym twórczości grupy Jethro Tull „To Cry You a Song: A Collection of Tull Tales” wydanym przez nieistniejącą już wytwórnię Magna Carta w 1996 roku (zaśpiewał tam w utworze „New Day Yesterday”).
Rok później, ku uciesze fanów, Steinhardt powrócił do grupy Kansas i wystąpił m.in. na bardzo dobrej płycie „Somewhere To Elsewhere” (2000), lecz na początku 2006 roku ponownie opuścił swój zespół za obopólną zgodą ze względu na zbyt duże tempo koncertowania. Odkąd ponownie dołączył do zespołu w 1997 roku, grali średnio prawie 100 koncertów rocznie. W sumie nagrał z Kansas 9 płyt. Trzeba podkreślić, że tych najlepszych w bogatej dyskografii tego zespołu…
O roli, jaką Robby odgrywał w zespole Kansas jego koledzy mówią tak: „Robby miał wyjątkową funkcję jako nasz skrzypek, drugi wokalista i mistrz ceremonii w trakcie występów na żywo. Robby zawsze był żywym pomostem między zespołem grającym na scenie a żywiołowo reagującą publicznością”.
Po drugim odejściu z grupy Kansas Robby cieszył się spokojnym życiem, choć zdrowie nie zawsze mu dopisywało i przeszedł ciężki zawał serca, co spowodowało, że postanowił przejść na zasłużoną muzyczną emeryturę.
I kto wie czy jeszcze kiedykolwiek usłyszelibyśmy jego grę na skrzypcach, gdyby w 2018 roku nie został zaproszony przez producenta Michaela T. Franklina do występu w pewnym utworze („Activate”) przygotowywanym dla Jona Andersona z Yes. Jego wydany w 2019 roku solowy album „1000 Hands: Chapter One” miał imponującą obsadę wykonawców reprezentujących liczne gatunki – od klasycznego rocka, po world music i jazz. Panowie Steinhardt i Franklin postanowili pójść za ciosem i w 2020 roku rozpoczęli pracę nad wspólnym projektem, obejmującym album firmowany przez Steinhardta oraz trasę koncertową planowaną na rok 2021. Trasa nie odbyła się nigdy, a album ukazał się ze sporym opóźnieniem. Opóźnieniem, dodajmy, spowodowanym niespodziewaną śmiercią artysty…
Album „Not In Kansas Anymore” to potężna, przemyślana pod każdym względem magia muzyki progrockowej. Zawiera świetne utwory z niesamowitymi, bardzo kansasowatymi, aranżacjami i wirtuozerskimi występami naszego bohatera. Wokal Robby'ego i jego charakterystyczne elektryczne skrzypce przez cały czas nadają ton temu wydawnictwu, które ma w swoim podtytule znamienne określenie „A Prog Opera”.
Steinhardt, gdy został zapytany, co kryje się za tytułem „Not In Kansas Anymore” odpowiedział tak: „Te słowa nie są skierowane przeciwko kolegom z zespołu Kansas, nigdy! Czas spędzony w tej grupie określił dużą część mojego życia, z czego jestem bardzo dumny. Od czasów „Czarnoksiężnika z krainy Oz” te słowa stały się amerykańskim aksjomatem poruszania się naprzód, niecofania się z raz wybranej ścieżki. Wydaje mi się, że ma to dla mnie szczególne znaczenie, gdyż idealnie odnosi się właśnie do mnie”.
Michael T. Franklin zastosował podobne podejście jak na płycie Jona Andersona, wykorzystując dużą obsadę renomowanych muzyków, którzy użyczyli dla potrzeb tego wydawnictwa swoich licznych talentów. I tak, wśród gościnnie występujących tu artystów spotykamy takie postaci, jak Ian Anderson z Jethro Tull, Steve Morse z Deep Purple i Dixie Dregs (a kiedyś także z… grupy Kansas), Billy Cobham z Mahavishnu Orchestra, Bobby Kimball z Toto, Liberty Devitto (perkusista hitów Billy'ego Joela), Jim Gentry, Pat Travers i wielu, wielu innych.
Poszczególne utwory opatrzone są mocnymi tekstami (m.in. liczne podprogowe cytaty z piosenek z „Czarnoksiężnika z krainy Oz”), łatwymi do zapamiętania refrenami, co w połączeniu z charakterystycznym brzmieniem skrzypiec, niezapomnianym głosem naszego bohatera i, w ogóle, pomysłową grą daje efekt wręcz oszałamiający. „Not In Kansas Anymore” brzmi jak jakiś zagubiony album Kansas, jak zbiór niewydanych hitów (hitów, nie odpadów!) tego zespołu. Wszystko to w połączeniu z bogatymi i złożonymi aranżacjami sprawia, że słuchanie tej płyty to trzy kwadranse cudownej muzycznej rozkoszy. Dużo tu wspaniałych utworów. Jestem pewien, że „Truth 2 Power” czy „Mother Earth (Is Calling You)” miałyby szanse stać się wielkimi przebojami, gdyby firmowała je grupa Kansas. Składający się z dwóch powiązanych ze sobą tematów cykl „Rise Of The Phoenix” – „The Phoenix” mógłby śmiało znaleźć się na którejś z wczesnych płyt macierzystego zespołu Steinhardta. Skrzypcowe szaleństwo w kompozycji tytułowej nawiązuje wprost do klasycznego brzmienia Kansas. Steinhardt poszedł nawet dalej. W połowie płyty umieścił współczesną wersję największego hitu Kansas – „Dust In The Wind”, który wykonany został w porywający wręcz sposób razem z Bobby Kimballem z grupy Toto. Cały album wydaje się wręcz wymarzonym prezentem dla sympatyków klasycznego brzmienia grupy Kansas i z artystycznego punktu widzenia wydaje się stać na wyższej półce niż ostatnie produkcje odmłodzonego Kansasu (jak chociażby płyty „The Prelude Implicit” (2016) czy „The Absence Of Presence” (2020)).
Muzyczna zawartość tego krążka i jakość zamieszczonej na nim muzyki świadczy o tym, że w czasie nagrań Steinhardt był w bardzo wysokiej formie artystycznej. Po ukończeniu nagrań rozpoczął próby i przygotowywał się do trasy koncertowej, która miała rozpocząć się w sierpniu ubiegłego roku, ale w maju zachorował i trafił do szpitala. Robby Steinhardt zmarł 17 lipca 2021 roku w wieku 71 lat w klinice w Tampa na Florydzie z powodu powikłań po ostrym zapalenia trzustki.
Zostawił po sobie 9 albumów nagranych z grupą Kansas i ten jeden, praktycznie jedyny, solowy – „Not In Kansas Anymore”… Już nie jest w Kansas. Nie jest też już wśród żywych. Ale na zawsze, wraz ze swoją muzyką, pozostanie zapamiętany z jak najlepszej strony. Nie zniknie nigdy z pamięci prawdziwych fanów zespołu Kansas. A jego pośmiertny album z pewnością pomoże im osuszyć łzy.